Looking For Anything Specific?

Header Ads

Nina Reichter - Ostatnia spowiedź


Tytuł: Ostatnia spowiedź. Tom I
Autor: Nina Reichter
Wydawca: Novae Res
Data wydania: 11.2012
Liczba stron: 380
"Pełna napięcia, romantyczna opowieść o miłości w szponach show biznesu.
Poznaj tom I cyklu Ostatnia spowiedź.
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy.I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej. 
Nigdy więcej.(...)"
---------------------------------------------------------------

„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną...”

Przy tej książce wszędzie natykam się na hasła "Hit internetu", "Zakochaj się w historii, którą pokochały steki ludzi", niemal wszędzie widziałam pozytywne recenzje, odnośniki na facebook'a itp.Pomyślałam wtedy, że nie masz szans, aby ta historia była aż tak dobra, a może jednak...?

Ally jest amerykanką, mieszkającą we Francji. Gdy skończyła 17 lat, ojciec wysłał ją ponownie do Stanów by stała się samodzielna. Spędziła tam 3 lata, a w tym czasie zdążyła się zakochać, w jak się okazało, żonatym mężczyźnie, który złamał jej serce. Aktualnie tkwi w związku, z mężczyzną, którego wybrali dla niej jej rodzice, a do którego ona sama nic nie czuje, nawet sympatii. Dzięki temu wie, że nie może jej zranić, tak jak jego poprzednik. Bradin jest wokalistą niezwykle popularnego, niemieckiego zespołu rockowego. Zewsząd otaczają go rozszalałe fanki, których ma już serdecznie dość. Docenia fakt, iż udało mu się wyrwać z garażu na światowe sceny, jednak cena za to jest wysoka. 
Tych dwoje spotyka się na opustoszałym lotnisku. Bradin zaskoczony faktem, iż Ally go nie rozpoznaje, podaje się za operatora dźwięku. Spędzają ze sobą kilka godzin, podczas których poznają się lepiej, a później każde leci w swoją stronę. Mają się już nigdy więcej nie spotkać, jednak z inicjatywy chłopaka codziennie rozmawiają ze sobą przez telefon, a ich uczucia się pogłębiają. 


„Jak się czujesz, kiedy wiesz, że coś tracisz? Uciekasz od tego biegiem czy stąpasz powoli?”

"Ostatnia spowiedź" jest romansem, jednak zdradzę wam, że dzieje się tutaj sporo. Z początku, gdy autorka skupiała się głównie na przeszłości i relacji dwójki głównych bohaterów, zakochałam się w ich uczuciu i samej książce. Stopniowo wszystko zaczęło jednak przyśpieszać. Przełomowym momentem było wyznanie prawy przez Bradina i wejście na scenę jego brata Toma i członków kapeli. W tym momencie przestałam postrzegać Bradina, jako pociągającego i niezwykłego mężczyznę, a zaczęłam widzieć w nim zabłąkanego i zakochanego chłopca. To odrobinę popsuło jego wizerunek w moich oczach, jednak nie oszukujmy się dalej byłam zafascynowana tą historią. Wprowadzenie Toma było dobrym posunięciem, gdyż nadaje on całej historii pikanterii. 


„Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź.”

Bohaterowie są genialni, wielowarstwowi i posiadają bardzo dobrze zarysowane życiorysy. Ally jest interesująca i łatwo się z nią zżyć, chociaż momentami irytuje. Bradin, jak już wspomniałam, zmienia się. Raz widzę w nim mężczyznę z marzeń, by później ukazywała się jego dziecinna naiwność i niezdecydowanie, a mimo tego nie sposób go nie uwielbiać. Tom miał być typem spod ciemnej gwiazdy, jednak czarny charakter z niego żaden. Jest za to na swój sposób uroczy i tajemniczy, a jego największą zaletą jest to, że trudno go rozgryźć. Martwi mnie jedynie jedna sprawa. W połowie książki męscy bohaterowie, zaczęli wydawać mi się w jakiś sposób znajomi. Kobieca uroda Bradina i opis Toma, a później także niemiecka scena i zarys historii zespołu, spowodowały wydobycie z mojej pamięci hasło Tokio Hotel. Aby upewnić się w moich podejrzeniach ruszyłam na małe internetowe śledztwo by poczytać o tym realnym zespole. Moje przypuszczenia zaczęły wydawać mi się już prawdą. Po raz kolejny mój obraz bohaterów pogorszył się. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko Tokio Hotel, choć fanką nigdy nie byłam, ale wolę gdy sama mogę budować w wyobraźni wygląd bohaterów. 

Ogromną, a zarazem niezmiernie pozytywną niespodzianką było dla mnie pojawienie się przed danymi etapami książki, tytułów piosenek. Oczywiście idealnie ze sobą współgrały i wzmacniały niesamowitą atmosferę i oddziaływały z jeszcze większą siła na emocje. Przyznaje za to dużego plusa i szczerze żałuję, że inni autorzy książek nie podejmują tego wysiłku.


„NASZ jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie...”

Szczerze mówiąc podsumowując "Ostatnią spowiedź" brakuje mi słów by wyrazić, jak bardzo magiczna jest ta książka, jak mocno zawładnęła moimi emocjami oraz z jaką siłą zakochałam się w uczuciu rodzącym się między Ally i Bradinem. Niezwykle rzadko zdarza mi się tak wczuć w historię i być aż tak oczarowaną dialogami. Najgorszym momentem było zakończenie, które zaskoczyło mnie i sprawiło, że pragnę poznać ciąg dalszy. Wiem, że nie mogę wam go zdradzić, jednak Nina Reichter zasłużyła na mój ogromny szacunek przez to, że odważyła się na tak śmiałe posunięcie. Jestem zachwycona i zdruzgotana - a takie emocje, nie chodzą na co dzień w parze!

Ocena: -6/6

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję panu Tomaszowi z agencji marketingu WEBSOUL
~~~~
A dla was moi kochani mam jeszcze dwie rzeczy.Pierwszy dla tych, którzy już teraz są ciekawi i chcą się dowiedzieć czym jest "Ostatnia spowiedź" Niny Reichter. Możecie przeczytać obszerny, a przede wszystkim darmowy fragment tutaj.
Drugi jest zarówno dla tych, którzy już się przekonali, jak i dla tych, którzy nie wiedzą co czynią ;) Jedna, a przy tym moja ulubiona,  z wymienionych przez autorkę piosenek.
„To trochę tak, jakbyś zakręcił pozytywką. Nie możesz jej zatrzymać, bo zgrzytnie i wyda nieprzyjemny dźwięk. Moje życie to jeden długi nieprzyjemny dźwięk. Jednak pierwszy raz myślę, że to, co teraz mam, zagra płynnie do końca. Więc chyba muszę doczekać do melodii.”

Prześlij komentarz